- Zbuforowałaś już to co Ci powiedziałem? - z rozmyśleń wybudził mnie głos kupidyna. Siedział oparty niedbale o puszystą chmurkę, która nas otaczała. Swój łuk położył trochę dalej, aby go nie korciło strzelić ponownie. Co by się stało, gdyby strzelił w jakieś dziecko? Chciałabym usłyszeć jak jemu opowiada co się wydarzyło.
- Co? Ah, tak, tak. To co to za moc? - zapytałam, bo nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć na jego pytanie.
- To jest moc, która pozwala Ci na wszystko. Dzięki niej możesz zmienić swój wygląd, poszerzyć swój majątek, stworzyć różne przedmioty, nauczyć się książki bez otwierania jej i wiele, wiele innych rzeczy, które możesz osiągnąć tylko poprzez pstryknięcie palcem. Jednak każda sprawa ma wyznaczoną ilość pstryknięć, ale o tym przeczytasz, gdy już wypełnisz formularze i zakwaterujesz się w ŚRy. Aha, zapomniałem dodać, że u nas czas płynie, ale wiek się nie zmienia, chyba, że ktoś sobie tego zażyczy.
Łohohoho .. widzę plusy w tym całym zamieszaniu. Czyżbym serio nie musiała się niczego uczyć? No, najwidoczniej przyjdzie czas, na poprawę ocen! I nie będę się starzeć! Ale chwila ..
- Czy ta moc działa także na Ziemi? - odparłam zaciekawiona, czy faktycznie jest się z czego cieszyć.
- Mała .. - zaczął. Proszę, proszę. I on to mnie mówi? Czy niski człowiek nie zauważał różnicy między naszym wzrostem?
- Odezwał się ktoś, kto sięga wzrostem stołu kuchennego. - odparłam z przekąsem.
- Oh, widzę, że ktoś tu ma charakterek. Lubię Cię. - uśmiechnął się, wytrzeszczając swoje białe zęby. Zdziwił mnie tym wyznaniem. Zazwyczaj, gdy komuś odpyskowywałam ten ktoś posyłał mi krzywe spojrzenie. Może Alan nie jest taki zły?
- A właściwie to jak ja mam się dostać do tego Urzędu czy co to tam macie? - Chyba nie sądził, że sobie tam skoczę albo polecę. Może mnie dźgnął tą swoją strzałą amora, ale myśleć jeszcze nie przestałam. A może przyjedzie tu po mnie karoca z dwunastoma końmi? A może stworzy mi skrzydła? A może wejdę w chmurę i będę już w innym wymiarze? Te i wiele innych pytań znajdowały się na końcu listy rzeczy, o których powinnam się dowiedzieć.
- No jak to przez co? - zdziwił się wyraźnie zaskoczony faktem, że tego nie wiem. No, ale skąd miałam wiedzieć. Wybacz aniołku, lecz nie zdążyłam opracować do końca mojej książki pod tytułem "Co robić, gdy spotkasz kupidyna." - Do Ministerstwa wskażę Ci drogę ja, dalej poradzisz sobie z poradnikiem pstrykania.
Że co proszę ? Zachichotałam. Jaki znowu poradnik pstrykania? Gorszej nazwy to ja jeszcze w życiu nie słyszałam. Widzę, że w zaświatach robią wszystko, żeby umilić ludziom czas, a nadawanie głupich nazw przedmiotom to chyba ich ulubione zajęcie. Zauważyłam, że mój towarzysz nie za bardzo rozumiał czemu mi jest do śmiechu, dlatego postanowiłam spoważnieć, żeby znowu nie uznał, że mam problemy z głową albo jestem cofnięta w rozwoju.
- Powiedz mi kochanie, jak masz na imię? Muszę uprzedzić pracowników, że przyjdzie ... ktoś taki jak ty. - zapytał niepewnie i bardzo powoli, na wypadek gdybym była głucha lub miała wybuchnąć śmiechem.
- Jestem Ali. Co masz na myśli mówiąc "ktoś taki jak ty"? - tym razem ja zadałam pytanie, trochę zirytowana faktem, że prawdopodobnie znowu mnie obraził.
- Ktoś tak .. wesoły. Być może zyskasz jakieś stanowisko, ale nie ważne - zagrał na harfie jakąś ładną, króciutką piosenkę, a obok nas zaczęły się tworzyć drzwi. Były bardzo ładne. Pokrywała je bladożółta farba, a na niej wygrawerowane wzroki. Na dole i u góry miały narysowanie podwójne pomarańczowe linie, które fantastycznie wplatały się w całość. - Przejdziesz przez nie, a dostaniesz się do pokoju numer 5, do pokoju zapisów.
- Bardzo ładne. - wyszeptałam dalej wpatrując się w niesamowite wejście do Urzędu.
- Nic dziwnego, sam je sobie wybrałem. Tak, wiem. Mam wspaniały gust. - położył się na chmurce i podłożył ręce pod głowę. No skromności to mu nie brakuje. - Do zobaczenia Ali.
- Cześć. - pożegnałam się i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka, w której panowała ciemność. Nie było niczego widać ani słychać. Przez chwilę zrobiło mi się zimno i poczułam niepokój. Nie czułam się komfortowo w takim miejscu.
Po krótkim czasie ktoś klasnął w dłonie, a światło w pokoju zabłysnęło blaskiem. Dopiero teraz zobaczyłam gdzie jestem. Był to zwykły, mały pokoik. Na ścianach wisiały obrazy jakiegoś innego stworka. W rogach pokoju stały kolorowe kwiatki. Okno było uchylone, a firanka poruszała się popychana przez wiatr. Całe to pomieszczeni otaczały kolorowe, jaskrawe barwy. Na samym środku pokoju stało brązowe biurko, a obok niego niewielkich rozmiarów kosz na śmieci. Na krześle za biurkiem stał kupidyn. Jego wygląd nie pasował do całości. Ubrany był z czarny garnitur, miał brązoworude, poplątane, długie włosy. Minę miał skwaszoną, podejrzewam, że nie przepadał za stanowiskiem, które mu przydzielono. No bo kto by chciał siedzieć cały czas za biurkiem obsługując niczego nie wiedzących ludzi?
- Witaj. - przywitałam się i uśmiechnęłam lekko, żeby nie zauważył mojego obrzydzenia do jego osoby. W tej samej chwili podniósł głowę i spojrzał na mnie. Nagle oczy mu się zaświeciły, a na ustach pojawił się szeroki, od ucha do ucha uśmiech. Nie spodziewałam się takiej reakcji po kimś takim. Bardziej podejrzewałam, że byłby wstanie napluć mi na twarz niż wyrazić zadowolenie moim przybyciem.
- Dzień dobry, dzień dobry. - wstał i szybko odsunął mi krzesło, jak największy gentelmen, abym mogła usiąść. Jego wzrost sięgał może metru. - Czy zechcesz się czegoś napić?
- Nie, dziękuję. Przyszłam wypełnić jakieś formularze. Alan mnie tu przysłał. - pochylił głowę, jakby posmutniał. Dziwny typek.
- Ah, a więc ... dobrze - wyciągnął z szuflady papiery i pióro. - Jak się nazywasz? Pełne imię i nazwisko, proszę. Jak mówią na Ciebie znajomi? Ile masz lat? Pracujesz? - wyrecytował.
- Alison Clickment. Przyjaciele mówią na mnie Ali lub Clicky. Mam dziewiętnaście lat. Pracuję w kafejce. - odpowiedziałam na pytania.
- Podpisz się tu - przestał notować i wskazał miejsce na kartce. Gdy skończyłam pisać oświadczył: -Proszę, tu jest twój formularz, aby przejść do pokoju zakwaterowań, pomieszczenie numer 10. - podszedł do mnie i podał mi formularz. Stanął za mną i odgarnął mi włosy. Poczułam jego wstrętny oddech. Miałam ochotę stamtąd jak najszybciej wyjść. - Co powiesz na to, żebyśmy się spotkali na mieście?
W tym momencie nie wytrzymałam. Szybkim ruchem podniosłam się z krzesła i stanęłam obok drzwi.
- Nie, dzięki. Do zobaczenia! - krzyknęłam i wybiegłam jakby porażona prądem. - Do zobaczenia nigdy! - dodałam jak już znalazłam się za drzwiami.
- A właściwie to jak ja mam się dostać do tego Urzędu czy co to tam macie? - Chyba nie sądził, że sobie tam skoczę albo polecę. Może mnie dźgnął tą swoją strzałą amora, ale myśleć jeszcze nie przestałam. A może przyjedzie tu po mnie karoca z dwunastoma końmi? A może stworzy mi skrzydła? A może wejdę w chmurę i będę już w innym wymiarze? Te i wiele innych pytań znajdowały się na końcu listy rzeczy, o których powinnam się dowiedzieć.
- No jak to przez co? - zdziwił się wyraźnie zaskoczony faktem, że tego nie wiem. No, ale skąd miałam wiedzieć. Wybacz aniołku, lecz nie zdążyłam opracować do końca mojej książki pod tytułem "Co robić, gdy spotkasz kupidyna." - Do Ministerstwa wskażę Ci drogę ja, dalej poradzisz sobie z poradnikiem pstrykania.
Że co proszę ? Zachichotałam. Jaki znowu poradnik pstrykania? Gorszej nazwy to ja jeszcze w życiu nie słyszałam. Widzę, że w zaświatach robią wszystko, żeby umilić ludziom czas, a nadawanie głupich nazw przedmiotom to chyba ich ulubione zajęcie. Zauważyłam, że mój towarzysz nie za bardzo rozumiał czemu mi jest do śmiechu, dlatego postanowiłam spoważnieć, żeby znowu nie uznał, że mam problemy z głową albo jestem cofnięta w rozwoju.
- Powiedz mi kochanie, jak masz na imię? Muszę uprzedzić pracowników, że przyjdzie ... ktoś taki jak ty. - zapytał niepewnie i bardzo powoli, na wypadek gdybym była głucha lub miała wybuchnąć śmiechem.
- Jestem Ali. Co masz na myśli mówiąc "ktoś taki jak ty"? - tym razem ja zadałam pytanie, trochę zirytowana faktem, że prawdopodobnie znowu mnie obraził.
- Ktoś tak .. wesoły. Być może zyskasz jakieś stanowisko, ale nie ważne - zagrał na harfie jakąś ładną, króciutką piosenkę, a obok nas zaczęły się tworzyć drzwi. Były bardzo ładne. Pokrywała je bladożółta farba, a na niej wygrawerowane wzroki. Na dole i u góry miały narysowanie podwójne pomarańczowe linie, które fantastycznie wplatały się w całość. - Przejdziesz przez nie, a dostaniesz się do pokoju numer 5, do pokoju zapisów.
- Bardzo ładne. - wyszeptałam dalej wpatrując się w niesamowite wejście do Urzędu.
- Nic dziwnego, sam je sobie wybrałem. Tak, wiem. Mam wspaniały gust. - położył się na chmurce i podłożył ręce pod głowę. No skromności to mu nie brakuje. - Do zobaczenia Ali.
- Cześć. - pożegnałam się i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka, w której panowała ciemność. Nie było niczego widać ani słychać. Przez chwilę zrobiło mi się zimno i poczułam niepokój. Nie czułam się komfortowo w takim miejscu.
Po krótkim czasie ktoś klasnął w dłonie, a światło w pokoju zabłysnęło blaskiem. Dopiero teraz zobaczyłam gdzie jestem. Był to zwykły, mały pokoik. Na ścianach wisiały obrazy jakiegoś innego stworka. W rogach pokoju stały kolorowe kwiatki. Okno było uchylone, a firanka poruszała się popychana przez wiatr. Całe to pomieszczeni otaczały kolorowe, jaskrawe barwy. Na samym środku pokoju stało brązowe biurko, a obok niego niewielkich rozmiarów kosz na śmieci. Na krześle za biurkiem stał kupidyn. Jego wygląd nie pasował do całości. Ubrany był z czarny garnitur, miał brązoworude, poplątane, długie włosy. Minę miał skwaszoną, podejrzewam, że nie przepadał za stanowiskiem, które mu przydzielono. No bo kto by chciał siedzieć cały czas za biurkiem obsługując niczego nie wiedzących ludzi?
- Witaj. - przywitałam się i uśmiechnęłam lekko, żeby nie zauważył mojego obrzydzenia do jego osoby. W tej samej chwili podniósł głowę i spojrzał na mnie. Nagle oczy mu się zaświeciły, a na ustach pojawił się szeroki, od ucha do ucha uśmiech. Nie spodziewałam się takiej reakcji po kimś takim. Bardziej podejrzewałam, że byłby wstanie napluć mi na twarz niż wyrazić zadowolenie moim przybyciem.
- Dzień dobry, dzień dobry. - wstał i szybko odsunął mi krzesło, jak największy gentelmen, abym mogła usiąść. Jego wzrost sięgał może metru. - Czy zechcesz się czegoś napić?
- Nie, dziękuję. Przyszłam wypełnić jakieś formularze. Alan mnie tu przysłał. - pochylił głowę, jakby posmutniał. Dziwny typek.
- Ah, a więc ... dobrze - wyciągnął z szuflady papiery i pióro. - Jak się nazywasz? Pełne imię i nazwisko, proszę. Jak mówią na Ciebie znajomi? Ile masz lat? Pracujesz? - wyrecytował.
- Alison Clickment. Przyjaciele mówią na mnie Ali lub Clicky. Mam dziewiętnaście lat. Pracuję w kafejce. - odpowiedziałam na pytania.
- Podpisz się tu - przestał notować i wskazał miejsce na kartce. Gdy skończyłam pisać oświadczył: -Proszę, tu jest twój formularz, aby przejść do pokoju zakwaterowań, pomieszczenie numer 10. - podszedł do mnie i podał mi formularz. Stanął za mną i odgarnął mi włosy. Poczułam jego wstrętny oddech. Miałam ochotę stamtąd jak najszybciej wyjść. - Co powiesz na to, żebyśmy się spotkali na mieście?
W tym momencie nie wytrzymałam. Szybkim ruchem podniosłam się z krzesła i stanęłam obok drzwi.
- Nie, dzięki. Do zobaczenia! - krzyknęłam i wybiegłam jakby porażona prądem. - Do zobaczenia nigdy! - dodałam jak już znalazłam się za drzwiami.
Zarąbiste ♥ Użycz talentu, przydał by mi się, nie pisałabym tak okropnie :(
OdpowiedzUsuńCzekam na następną notkę ♥ ~Blackie ; http://so-just-close-your-eyes.blogspot.com/
Żartujesz? To ty świetnie piszesz! <3
UsuńHahahahahahahahahahahahahahahahahaha tarzam się ze śmiechu. Ale serio, świetnie nie piszę, choć i tak jak na 12 lat nie jest tragicznie xD
Usuńmasz 12 lat ? dziewczyno nie jest tragicznie? ;o
Usuńjest doskonale, perfekcyjnie! <3
Tak mądrze pisałaś, że ja myślałam, że masz co najmniej 14. ;)
Haha xD Akurat co do pisania jestem bardzo dla siebie wymagająca i staram się tworzyć moje nędzne ,,dzieła" jak najlepiej, choć w większości wychodzi marnie xD
UsuńJakie marnie? Są ge-nial-ne! :*
UsuńTo ja tworzę jakieś nieposkładane historie. xd
Właśnie twoje jest genialne! Na prawdę mi się podoba xD Nie to co moje xD
UsuńNiee! Mylisz się kicia! <3
Usuń