Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 24 czerwca 2013

rozdział 1

      Przez chwilę przyglądałam się nowej błyskotce na mojej ręce. Nie przypominałam sobie, żebym ją kupowała. Próbowałam ją zdjąć, ale bransoletka nie miała zamka. Popatrzyłam dokładniej na napis, który się na niej znajdował. "WITAJ W ZAŚWIATACH". Że niby co to ma znaczyć? 
      Wstałam i strzepałam ubranie, będąc pewna, że będę cała w kurzu, piasku i ziemi. Stanęłam jak wryta, kiedy okazało się, że moje ubranie jest w nieskazitelnym stanie. To niemożliwe. 
      - Co robisz? - usłyszałam piskliwy głosik. Rozejrzałam się dookoła i oniemiałam. Przede mną siedział mały stworek z harfa w ręce, pogrywając sobie spokojną melodię. Miał może pół metra wzrostu, ubrany był w białą pieluchę. Jego bose stopy poruszały się w takt muzyki. 
      - Kim jesteś ? - zapytałam zaskoczona widząc tak nieprawdopodobną postać. - Jesteś karłem? 
      - Zwariowałaś?! - krzyknął widocznie urażony i przestał grać. - Karłem. Pf.. też mi coś. Może od razu krasnoludkiem?! - dokończył swój wywód nad moim brakiem myślenia. 
      - Przepraszam .. - dodałam nieśmiało i uchyliłam głowę, na znak, że mi przykro. Chociaż wcale nie miałam wyrzutów sumienia. Bardziej było mi do śmiechu. To takie urocze, jak taki mały człowieczek się denerwuje. Brakuje mu tylko jeszcze tego słodkiego głosiku dziecka. 
      - No .. niech będzie. - uśmiechnął się. Widocznie wybaczył mi mój bark wiedzy. - Jestem Alan, kupidyn. 
      - Ah, no tak. Pewnie dlatego masz łuk i strzały. Doprowadzasz do połączenia dwóch ludzi, czyż nie?- chciałam pokazać małemu towarzyszowi, że jednak coś wiem. Dumna jak paw podniosłam głowę. 
      Aniołek przez chwilę stał cicho i nic nie mówił. Opuścił głowę i przyglądał się swoim stopom, jakby nagle zobaczył tam coś strasznie interesującego. Podciągnął sobie pieluchę, po czym spojrzał na mnie. 
      - No taaaak .. Zazwyczaj tak jest ... Chyba, że sobie strzelam z nudów na ślepo w różnych kierunkach. To wtedy gorzej. Mają potem lekkie zamieszanie w Ministerstwie. No ale cóż. Ja mam tylko miliard lat. Jestem jeszcze dzieckiem. Czego ode mnie oczekują. Przecież nie zajmę się pracą w Urzędzie. 
      Gdybym miała coś teraz w ustach, na pewno bym to wypluła. Jak to miliard lat?! Żarty sobie ze mnie robi?! Przecież nikt tak długo nie żyje ... 
       Nagle zaczęłam się głośno śmiać. Kupidyn patrzył na mnie, jakbym miała problemy z głową. W sumie sama się nad tym zastanawiałam. 
      - To pewnie kolejny świetny żart mojego brata, co? A ty to jakiś wynajęty aktor, co nie? Łał, no teraz to mu się udało - dalej się śmiałam, a Alan dalej wpatrywał się we mnie, jak w najdzikszą bestię na pustyni. 
      - Jeeeeest! - krzyknął nagle ucieszony. - Czyli tym razem ściągnąłem osobę, która już i tak jest nienormalna! Oh, jakie to szczęście. Jeśli jesteś chora umysłowo, to i tak Cię tu nie zatrzymają. - zaczął skakać i wołać w kółko. 
      Chwila co! Żaden skrzat nie będzie mnie obrażać! Nie ma mowy! Co on sobie myślał! Nie mam żadnych problemów. Jestem zwyczajną nastolatką, którą życie obdarzyło wspaniałymi znajomymi i rodziną. 
      - Wiesz co, znudziło mi się tu! Chcę się wreszcie obudzić! - szczypałam się w rękę, aby ten sen się wreszcie skończył. 
      - Mogę wiedzieć co robisz? Ty nie śpisz. Jesteś po prostu .. w innym wymiarze. - zauważył i tym samym zwrócił na sobie moją uwagę. 
      - Co chcesz przez to powiedzieć? Mogę się założyć, że teraz leżę na fotelu i chrapię.
      Na moją uwagę odpowiedział tylko śmiechem. Zachichotał kilka razy i rozłożył się wygodnie na miękkim czymś, które nas otaczało.
     Co to jest za miejsce, ja się pytam? Wszędzie biel i puch. I jeszcze ten mały karzełek. Koniec! Ja chcę wstać! Miewałam już dziwne sny, ale ten to chyba był najgorszy z możliwych. 
     - To może Ci wyjaśnię, chociaż dam sobie rękę uciąć, że i tak nie zrozumiesz. A więc, nie śnisz. Żyjesz tak jak zawsze, z tym małym szczegółem, że znalazłaś się w miejscu, do którego powinnaś trafić za dobre kilkadziesiąt lat albo i w ogóle. Obecnie jesteśmy w chmurze. Wiesz, takie białoszare coś na niebie. - dalej uważał, że mam problemy z myśleniem. 
      No przecież wiem co to jest! Ale jak? Cholera jasna! Co to ma znaczyć? Spociły mi się ręce, serce zaczęło mi szybciej bić. Czy to możliwe. Jakim cudem. A może ja .. 
      - JA UMARŁAM?! - krzyknęłam przestraszona. 
      - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Przecież powiedziałem, że żyjesz! 
      A, no tak. Chyba pominęłam tą część, w której to powiedział. To przez przypadek. Za bardzo skupiłam się na jego blond loczkach i niebieskich oczach. Śliczny jest. 
      - Jakim cudem znalazłam się w chmurze? - zapytałam wracając myślami. 
      - No więc, całkiem przez przypadek trafiłem cię moją strzałą. Masz moc, o której nie wiedziałem, przez co wokół ciebie zebrał się wicher. Powietrze Tobą targało, aby doprowadzić Cię do nieprzytomności, żeby potem sprowadzić ciebie tutaj. Inaczej byłabyś w ciężkim szoku, gdybyś nagle zobaczyła, że zaczęłaś latać. Teraz jesteś w chmurze, gdzie jest wejście do innego wymiaru. - zaczął tłumaczyć. 
      - A co z Niebem i Piekłem? - wtrąciłam się mu w zdanie. - One nie istnieją? 
      - Oczywiście, że istnieją. Ale one są dla zmarłych, a nie dla żywych. Dla żywych jest inny wymiar , zwany potocznie Światem Równoległym, w skrócie ŚRy. Jest on przeznaczony dla ludzi, którzy żyją, ale tylko dla tych, którzy mają moc. Gdybyś była zwykłą śmiertelniczką odrzuciło by Cię tam skąd przyszłaś i by nie było kłopotu. Teraz musisz latać po Ministerstwie i uzupełniać papiery i zobowiązania. Nie ma nic nudniejszego. Będziesz mogła żyć podwójnie. Być w dwóch miejscach w tym samym czasie. Jeśli nie podoba Ci się twoje życie na Ziemi, stworzymy twoją kopię, która będzie żyła tam za Ciebie, a ty w tym czasie będziesz prowadziła swoje dalsze losy w ŚRy. Jest to wygodniejsze, dla większości, bo u nas jest ... barwniej. Jeśli umrzesz, nie ważne w którym świecie, twoja kopia zniknie, a ty pójdziesz do Piekła, Nieba lub Tartaru. Niestety nie możesz wrócić na Ziemię, gdyby nie spodobało ci się u nas, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Twoja osoba nadal będzie istnieć, ale jako twoja kopia, a ty wrócisz do swojego życia na Ziemi. - skończył swój wykład widocznie znudzony faktem, że opowiada go już tysięczny raz. 
      Aha, czyli podsumowując. Umarłam, nie, jednak żyję. Jestem w chmurze z półmetrowych stworem, który nie potrafi strzelać. Mogę wybrać gdzie chce żyć, ale tu i tu muszę istnieć. Dodatkowo mam moc, o której w życiu nie słyszałam. Hmm.. Ciekawie się zapowiada. 

2 komentarze:

  1. Zarąbiste ♥ Też uważam, się ciekawie zapowiada ^^ Pisz, pisz i jeszcze raz pisz ^^ Pozdrawia, Blackie :3

    OdpowiedzUsuń